wtorek, 30 września 2014

Rozdział 8.


Just 'cause you're breathing doesn't mean you're alive. 


    Obudziłem się koło trzeciej po południu, ta a raczej to obudziła mnie mamusia. Wziąłem kąpiel i zszedłem na dół zjeść obiad. 
    - Poszedłbyś w końcu do fryzjera. - mama podjęła chyba już dwudziestą próbę przekonania mnie do ścięcia włosów. Siedzieliśmy już wszyscy przy stole i jedliśmy obiad. 
    - A co jest nie tak z moimi włosami? - zapytałem krzywiąc się i zerkając na moją grzywę. 
    - Andrew, przecież Ty od tyłu wyglądasz jak baba! - oburzyła się matka. Przewróciłem oczami.
    - A może ja tak lubię?! A może chcę zmienić płeć?! A może.. A może jestem czarnym jednorożcem?! - kątem oka widziałem ojca który załamał się nad miską zupy. Na jego miejscu też bym nie wytrzymał. 
    - O czym ty do diabła mówisz?! Przez ciągłe przebywanie z tymi twoimi koleszkami to ci się już całkiem w głowie poprzewracało! - Amy popatrzyła na mnie z gniewem, ja za to udawałem, że przed chwilą nic nie powiedziałem, i że nie mam zielonego pojęcia o co jej chodzi. Po chwili trochę ochłonęła. 
    - Andy, skarbie, jeżeli masz nam coś do powiedzenia, to wiedz, że niezależnie od tego, co nam wyjawisz, nie będziemy źli. Wiesz, że jesteśmy z ojcem dość tolerancyjni, jeżeli chodzi o homoseksualizm. - wybuchłem śmiechem, dokończyłem zupę i poszedłem swojego pokoju. A niech sobie myślą, że jestem gejem, przynajmniej będzie się z czego pośmiać. 


    ***

    Jutro zobaczę swoich idoli. Jestem strasznie poekscytowana. Muszę jednak wymyśleć jakiś sposób, aby odwdzięczyć się Lou za bilety.. Cieszę się, że mam takiego przyjaciela, jak on. Odkąd Jonathan wyjechał na studia, na które z resztą bardzo ciężko pracował, Louis zawsze przy mnie był. A gdy już ojcu zaczęło odbijać, miałam w nim wieczne wsparcie. Nie chciałam zamartwiać Jace'a tym, że staremu odbija odkąd wyjechał, nie chciałam aby zawalił przez to studia. 
    Wyciągnęłam koszulkę My Chemical Romance z szafy, wzięłam nożyczki i obcięłam rękawy. Przyszykowałam również krótkie spodenki i pieszczochy na jutro - tak nie będę musiała jutro latać z bólem dupy nie wiedząc, gdzie co mam i ogólnie co na siebie założę. 
    Wzięłam prysznic, ogarnęłam ryj i włosy i poszłam do Louis'a. Jest już prawie południe, więc ten cep nie powinien już spać, a jeżeli no to ma pecha. 
    Gdy doszłam do Louisa okazało się, że jego rodziców nie ma w domu a on już dawno nie spał. Usiedliśmy standardowo przed telewizorem, Louis wziął paczkę chipsów i próbował mi je wcisnąć do gęby. Siedzieliśmy tak oglądając jakieś głupie kreskówki i od czasu do czasu głupio komentując głupie zachowanie głupich postaci w głupich kreskówkach. Nagle dostałam sms'a od Andy'iego. 
A: Hej kryszyno. Czujesz się już lepiej? 
E: Tak, jest już ok. U Ciebie wszystko okej? 
    Po odpisaniu wróciłam do oglądania kreskówek. Wzięłam parę chipsów z paczki Louisa i rzuciłam mu je na głowę. Nie zwrócił na mnie uwagi. 
A: No, jakoś leci. Masz dzisiaj czas i ochotę na wypad? 
E: To zależy, gdzie?
A: Na kręgle. Z całą paczką. Możesz oczywiście zabrać ze sobą Louisa jak chcesz :)
    - Ej, Lou - żadnej reakcji. - Louis? - nadal żadnego znaku życia. - EJ, CEPIE! - dopiero gdy wydarłam mu się do ucha, ocknął się. 
    - C-co? 
    - Masz ochotę iść na kręgle? 
    - Jakie kręgi? - przewróciłam oczami. 
    - KRĘGLE. K-R-Ę-G-L-E. Kręgle. Ciołku. 
    - Aaa.. Czy to zaproszenie na randkę? - przybrał swoją minę casanovy. Od razu rąbnęlam go czasopismem które chwyciłam ze stolika obok sofy. - Au! No co, pomarzyć nie można? - rozmasował obolałe miejsce. - Uch, z tym twoim lalusiem? 
    - To nie jest laluś, a już na pewno nie MÓJ. Jak nie chcesz iść, to nie musisz. Pytam z grzeczności. 
    - Niech Ci już będzie. Nie puszczę Cię nigdzie samą z nimi wszystkimi. - Aww, jakie to słodkie. 
E: No okej, o której i gdzie? 
A: Możemy po was podjechać :) 
    Podałam więc Andy'iemu adres Louisa i dalej oglądałam głupie kreskówki z Lou. Po około godzinie przyjechali chłopacy i wszyscy pojechaliśmy na kręgle. 
    Co jak co, ale z nimi nie da rady się nudzić czy smucić. Chłopacy cisnęli bekę z praktycznie wszystkiego, Jinxx wywrócił się z kulą do kręgli, zamówiliśmy nacho's, którymi CC się cały ujebał, a Ash podrywał wszystko, do czego dałby radę włożyć swojego przyjaciela.     Narobiliśmy dużo hałasu i nie licząć tego, że na koniec zostaliśmy wyproszeni, to było naprawdę fajnie. Następnie poszliśmy na lody włoskie więc CC ubrudził się jeszcze bardziej. Ja zjadłam tylko trochę swojej porcji, a później udałam, że ód wypadł mi z ręki i odegrałam wielką rozpacz. Andy oczywiście chciał mi od razu kupić kolejnego loda, ale wykręciłam się tym, że i tak jestem pełna po nacho's, (których praktycznie nie tknęłam), więc dał mi spokój. 
    Dochodziła godzina dwudziesta trzecia gdy Lou odprowadził mnie do domu. 
    - Te twoje lelusie nie są aż tacy źli. - odezwał się, gdy staliśmy już pod moją kamienicą. 
    - Ha, no i widzisz. Fajnie dzisiaj spędziłam dzień.. Ej, to nie są lalusie. - stanęłam w ich obronie, na co Louis tylko się roześmiał. 
    - Jutro po 16 będę po Ciebie. Bądz gotowa, słonko. - cmoknął mnie w policzek na pożegnanie i odwrócił się na pięcie, kierując się w stronę domu. Uśmiechnęłam się na myśl o koncercie i weszłam do budynku.

    Obudziłam się dopiero po dziesiątej, co jak na mnie było dość późno. Ale co się dziwić - wczoraj nie mogłam zasnąć z podekscytowania, ponieważ cały czas myślałam o koncercie. Mam nadzieję, że uda mi się po koncercie spotkać z członkami, umarłabym chyba ze szczęścia.
    Gdy podniosłam się z łóżka, ogarnęły mnie mdłości. Nic niespodziewanego. Szybko pobiegłam do ubikacji i pochyliłam się nad muszlą klozetową. Po wszystkim wykąpałam się, ogarnęłam i poszłam zjeść kanapkę z samym masłem. Na więcej nie było mnie stać. Usiadłam przed telewizorem i włączyłam jakiś program o zwierzakach. Nim się obejrzałam dochodziła już prawie trzecia po południu. Przeklnęłam się w myślach i zaczęłam się szykować na koncert. Gdy układałam włosy rozdzwonił się mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i odebrałam.
A: Dzień dobry kruszyno, jak mija dzień?
E: Ehm.. Jak narazie dobrze, a Tobie?
A: Nie narzekam.. Mówiłaś wczoraj coś o koncercie.. Życzę Ci miłej zabawy.
    Uśmiechnęłam się do słuchawki.
E: Dziękuję bardzo.. Andy, przepraszam muszę kończyć, właśnie szykuję się na koncert i za chwilę Lou po mnie będzie.
A: Nie ma sprawy. Baw się dobrze. Ow, masz pozdrowienia od chłopaków.
E: Też ich pozdrów, pa.
    Rozłączyłam się i powróciłam do przygotowań.
    O równej szesnastej przyszedł po mnie Louis i razem złapaliśmy autobus do Riverbend Music Center.

***

    Koncert skonczył się dopiero po godzinie dwunastej w nocy. Cały czas szalałam podekscytowana i wrzeszczałam najgłośniej jak tylko dałam radę. Show było niesamowite. Wyszliśmy z Lou i siedliśmy na najbliższej ławce aby chwilę odpocząć i zapalić. Siedziałam paląc Black Devil'a i delekatowałam się tą chwilą. Własnie przeżyłam najlepszy dzień w moim życiu. 
   Louis szybko dojrzał budkę z hot-dogami i oczywiście nie mógł się powstrzymać. Od razu kupił sobie pięć i wpieprzał je jeden po drugim.
    - Jak ty możesz to jeść... - patrzyłam na niego z obrzydzeniem. - Nie wiem, jak to ludziom może smakować.
    - Eve, chociaż raz się przymknij. 
    Ni stąd, ni zowąd podjechało do nas czarne Volvo. Nie mogłam dostrzec kierowcy. Nagle z auta zaczęły dobiegać jakieś piski i krzyki po czym tylne dzwi się otworzyły i Ash wypadł z auta na ryj. 
    - Nie znęcajcie się już tak nade mną! - krzyknął. Dopiero po chwili zauważyłam, że Ashley miał na sobie różowy, lateksowy kombinezon. Wytrzeszczyłam oczy a z auta wysiadła reszta chłopaków. 
    - Eve, cóż za niespodzianka! - krzyknął CC i przytulił mnie. Potem wziął jednego hot-doga od Lou i rzycił nim w Ash'a. - Jak tam dionek mija? - wybuchłam śmiechem. Jakie tępe dzidy. Przywitali się po kolei ze mną i z Louisem po czym zaproponowali, że nas odwiozą. Wsiedliśmy wszyscy do auta. 
    - Co was tutaj sprowadza? - zapytałam usadowiona miedzy Lou a Ash'em. Purdiemu nie było jednak dane długo cieszyć się tą miejscówką ponieważ Andy wysiadł, wytargał do za szmay, kazał mu siąść z tyłu i sam usiadł obok mnie. 
    Spojrzałam na niego z podiesiętymi brwiami.
    - No co, chcesz aby Cię jeszcze zgwałcił? - wzmianka o gwałcie przypomniała mi incydent z ojcem. Odchrząknęłam.
    - Nikt mi nie odpowiedział na pytanie.. - na szczęście Pan Jacob raczył mi udzielić odpowiedzi.
    - Andy nalegał na przejażdżkę, więc krążyliśmy po mieście. Właśnie.. Jedziecie z nami na imprezę? Niedaleko imprezują nasi kumple z branży. Spoko goście. 
    - No nie wiem, w sumie to jestem lekko zm...
    - No nie daj się prosić! - Anduś zrobił słoczkie oczka. Spojrzałam na Louis'a. 
    - Jak dla mnie spoko, ale to ty decydujesz, słonko. - uśmiechnął się do mnie. Przewróciłam oczami i się zgodziłam.
    - Ale nie zbyt długo. 

    Podjechaliśmy pod klub, z szyldem "601 Nightclub",
    Gdy weszliśmy do budynku, skierowaliśmy się do vip room. Chłopcy od razu zamówili drinki a masa ludzi bawiła się w najlepsze na parkiecie. Zapowiada się świetny wieczór...


_________
_____________________
________________________________


TADAAM!
A więc jest. Czekamy na Wasze szczere opinie :) 
Miłego dnia! 

~ Vicky

15 komentarzy:

  1. Ashley w różowym kombinezonie hahahahah:D:D:D:D Dobra, co do rozdziału, to podobał mi się. Też bym chciała iść na taki koncert. Pomarzyć zawsze można, co nie? W ogóle Andy-gej. Fajnych ma starych, nie ma co:P Okej. To powtórzę jeszcze raz, że mi się podobało i czekam na następny z głęboką nadzieją, że będzie szybko<3
    http://myworld-meandblackveilbrides.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha Moja mózgoczaszka szósty pierdolony raz próbuje na siłę zmusić pierdoloną technologię do dodania pierdolonego koma i MOŻE jakaś siła wyższa skapnie się, że ktoś tu właśnie ma ochotę zrobić szpagat tasakiem na nadgarstkach, bo do Chuja Pana właśnie spóźniłam się na wykład* Tak tak, bo przecież właśnie dzisiaj mam na wczesną ;D Why not? Ku chwale Potwora Spaghetti .-.* Jebać to, opublikuję choćbym miała Macarenę na rurze zatańczyć.!
    So, zanim odniosę się do samego rozdziału ogółem wzmianka o opowiadaniu, jako że nie miałam okazji do opinii pod innymi częściami, życie ale Co zrobisz? Nic nie zrobisz
    Do sedna
    Historia bardzo mnie intryguje zapewne zasługą głównej bohaterki, z którą mogę się częściowo utożsamić co satysfakcjonuje mnie kiedy teksty, którymi rzuca Eve pokrywają się z tym czym przed chwilą opierdalałam kolegę* Siedzi teraz niedorobiony cieć i dźga mnie w żebra, zdzielę mu zaraz po tej "nieskazitelnej, boskiej podobiźnie" Muahahaha :D Zaciesz godny psychopatycznego wybuchu nieopanowanej głupoty, emanuje ode mnie już xd*
    Dobrze dobrałyście bohaterów na co zawsze mimowolnie zwracam ułamek uwagi, zespół zaliczam do naprawdę, jednych z najlepszych, honorowe miejsce na mojej osobistej liście docenionych.
    Podobało mi się szczerze, co dla mnie ma dużą wagę- Sposób pisania mi prywatnie jest idealny w odbiorze, czytam w zastraszającym tempie, mimo godzin przed recenzjami na kompie jestem w stanie wszystko w miarę logicznie poskładać, także grejt. c:
    ****
    Jakbym słyszała swoją rodzicielkę: "Czy ja mam już zamawiać sobie wieniec na trumnę czy doczekam się kiedy w końcu wykosisz ten "Imoł Busz"!?! Ty jeszcze w ogóle nie straciłaś widoczności, bo tą roztrzepaną rzekomą "grzywkę" masz na 1/2 czaszki? 0.0 Co ja się tu będę produkowała, ty i tak zrobisz co będzie ci się żywnie podobało.!"
    Hahahaha, no prawda, Problem? Fuck System, Like a Boss. *-*
    BIERSACK HOMOSEKSUALISTA xDDD Śmiecham się aż, pozdro z parapetu.
    Mykam integrować się z sufitem.# Whatever xd#
    Pozostaje mi tylko zaprosić do siebie, Czekam na tym razem Wasze wyczerpujące wypowiedzi i Pozdrawiam, Czekając na następny, nadzieją, że uwzględnicie istoty 'obsesyjnie" odwiedzające waszą twórczość. %.% :3
    ~Neko
    From:
    http://thewarforfreedom.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz :3
      Cieszę się, że opowiadanie przypadło Ci do gustu, staram się jak mogę. ^_^
      Imoł Busz wymiata, a ja oczywiście zaglądam do Ciebie :)
      Pozdrawiam
      xoxo

      Usuń
  3. Powiem tylko, że bardzo mi się podobał i oczywiście czekam na następny. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O nie :)))))))) Ashley w różowym kombinezonie....padlam wyobrażając sobie tego Devianta ahahhahahahhaha...Andy gejem...ta, pewnie bym to tez rozważała gdybym spotkała go kilka lat temu na ulicy. Kręgle i zapłon Lou!! Tak samo jak zapłon mojego przyjaciela...identico:D Jezu tak bardzo Ci dziekuje, ze wreszcie dodalas nexta bo juz codziennie dostawalam kurwicy ze go nie ma yhyhyh :*
    Cóż mogę powiedzieć pisz tak dalej i buziaki <3
    A no i zapraszam do mnie :) (4rozdzial)
    www.rebelyellbvb.bloqspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowite! Uwielbiam to czytac, naprawe.
    Rozdzial super! Zalatwcie mi takie bilety, co? ;//
    Czekam na nowy rozdzial :D
    Pozdrawiam, Alex~
    http://andy-biersack-fanfiction-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Niedawno znalazłam zespół BVB i jak to mam w zwyczaju - zaczęłam szukać o nich jakieś opowiadanie/fan fiction (jak kto woli). Szczerze nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Andy gej i ten różowy kombinezon... Skąd ludzie biorą takie pomysły?! Pozdrawiam i do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział!
    Wydaje mi się, że ci goście z branży to My Chemical Romance, ale się zobaczy. Jest dużo śmiechu i to mi się podoba! Andy niech startuje w końcu do Evelyn, nooo! Czekam na dalszy ciąg wydarzeń.
    ~Gacek

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahaha xDDD
    Kocham te opowiadania,znalazłam ten blog dzisiaj i przeczytałam wszystko bez przerwy :D
    Świetny blog i śmieję się w każdym rozdziale,w którym mowa o imprezach BVB
    RÓŻOWY LATEKSOWY KOMBINEZON MOJĄ NOWĄ MIŁOŚCIĄ XDDD <3
    A przekleństwa Andyego przebijają wszystko <3
    KOCHAM TO <33 XDDD

    ~Froy :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze, a więc zaskoczę wszystkich! Postaram się w niedzielę dodać nowy rozdział. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tutaj zagląda. Przepraszam za nieobecność. Kocham Was! ~Vicky

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże tak mi się to spodobało Pisz częściej!! No po prostu te schizy...no mega :D
      Chętnie poczytam więcej! Błagam nie przestawaj idzie nieźle się pośmiać :D

      Usuń
  10. Przeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały i oficjalnie stwierdzam: KOCHAM TEGO BLOGA
    Rozdziały świetne, szybka akcja, sporo śmiechu w trakcie czytania :-D
    Proooszę dodaj kolejny rozdział, bo muszę wiedzieć co się stanie dalej ;-)
    ~Twisted Sister

    OdpowiedzUsuń
  11. 41 year-old Structural Engineer Luce Chewter, hailing from Port Hawkesbury enjoys watching movies like Downhill and Kite flying. Took a trip to Coffee Cultural Landscape of Colombia and drives a Grand Prix. Pelny artykul

    OdpowiedzUsuń