czwartek, 27 marca 2014

Rozdział 6

 "The best way to find out if you can trust somebody is to trust them."

    
      Udałam się razem z Ashley'em na parkiet, gdzie tańczyło mnóstwo ludzi. Co niektórzy byli trochę podpici, inni zaś całkowicie trzeźwi. Ashley uśmiechnął się do mnie zadziornie i położył rękę na mojej talii. Nie wiedziałam za bardzo jak zareagować na taki śmiały ruch, więc po prostu zaczęłam się ruszać w rytm piosenki.
    Od chłopaka było czuć woń alkoholu pomieszanego z papierosami, co mi się za bardzo nie spodobało, ponieważ od razu przypomniał mi się ojciec. Czarnowłosy przysunął się do mnie nieco bliżej, gdy szybki rytm piosenki zmienił się w nieco wolniejszy, lecz nie można by go nazwać ślamazarnym rytmem do tak zwanego 'przytulańca'. Zarzuciłam jedną rękę na jego ramię i ku mojemu miłemu zaskoczeniu, poprzez odór alkoholowy wyczułam zapach wody kolońskiej, co pomogło mi nie uciec od Ash'a, tylko pozostać przy nim i dalej tańczyć. W pewnym sensie, to nawet podobał mi się taniec z nim. Chłopak był ode mnie prawie o głowę wyższy, więc wyglądałam przy nim jak mała dziewucha. Do tego obejmował mnie rękoma, które znowu nie były aż takie chude. Spojrzałam na jego twarz; brzydki też nie jest. Pewnie ma wiele adoratorek, przemknęło mi przez głowę. Zauważywszy mój wzrok, ponownie się uśmiechnął oraz puścił mi oczko. Jego śmiałość przypędziła mnie o piekące policzki, więc spuściłam głowę. Ashley nachylił się nade mną.
    - Słodka jesteś. - usłyszałam jego głos tuż przy uchu. Sama nie wiedziałam, czy się przesłyszałam, więc podniosłam głowę i ponownie na niego spojrzałam. - Gdy się rumienisz. - dodał ze śmiechem. 
    Czyli jednak mógł zobaczyć wypieki na moich policzkach, mimo, iż światło w klubie było stłumione i cała sala mieniła się różnymi kolorami. 
    Rytm piosenki ponownie zmienił się na szybszy, więc ujął moją rękę i obrócił mnie tak, że teraz jego tors stykał się z moimi plecami, a jego wytatuowane ręce wylądowały na moich biodrach. Jeszcze bardziej się zmieszałam. Nigdy nie lubiłam tańczyć, a co dopiero mówić tutaj o tańcach z płcią przeciwną. Moim dotychczasowym partnerem był jedynie Louis, a i z nim zatańczyłam tylko raz w życiu, na balu karnawałowym, gdy mieliśmy po dziewięć lat. 
    Wytrzymałam w takiej pozycji tylko paręnaście sekund, po czym obróciłam się ponownie w jego stronę i oznajmiłam mu, że zaschło mi w gardle, więc idę się czegoś napić. Ten tylko przytaknął i na odchodne klepnął mnie lekko w dupę. Spiorunowałam go jeszcze wzrokiem, na co on się roześmiał.

    Gdy doszłam do stolika, zastałam jedynie Sandrę, która była pochłonięta rozmową z Andy'm, oraz Evana, który siedział i sączył bladoniebieskiego drinka. Usiadłam pomiędzy Sandrą a Evanem i sama zamówiłam sobie szklankę wody.

***

    - Andy, muszę się Ciebie o coś poradzić. - Sandra przybrała niezbyt szczęśliwą minę i wpatrywała się we mnie jakby odemnie zależało to, czy obudzi się żywa następnego poranka.
    - Spróbuję Ci pomóc najlepiej, jak mogę.
    - Chodź zapalić. - wyszliśmy razem do pomieszczenia przeznaczonego palącym. Muzyka nieco ucichła, razem odpaliliśmy papierosy.
    - No więc... Ja nie wiem, jak powiedzieć Jake'owi, że jednak nic do niego nie czuję.. To znaczy, chciałam spróbować z chłopakiem a Jake to mój najlepszy kumpel... - przeklnęła pod nosem. - mogłam się na to nie pisać. Od samego początku wiedziałam, że to się nie uda, a teraz prawdopodobnie go zranie i nie będzie chciał się zadawać z taką suką jak ja.. - patrzyłem na nią ze zrozumieniem. Nie wiele osób wiedziało o tym, że Sandra gustowała raczej w płci żeńskiej. Jake'owi nieszczęśnie zaczęła się podobać a i odnosił sie bardzo ze swoimi uczuciami do niej. Rozumiem, że ma teraz mętlik w głowie. Odczekałem chwilę i wypuściłem powolnie dym z płuc.
    - Powinnaś być z nim po prostu szczera. To najlepsze rozwiązanie. - wiedziałem, że sobie poradzi. Sadnra nie jest słabą babką. Potrawi pokazać, że ma jaja, jezeli trzeba. - Podołuje się parę dni i mu przejdzie.
    Sandra spojrzała na mnie z ledwowidoczną wdzięcznością w oczach. Wiele nie zrobiłem, chciałem oczywiście dla ich obojga jak najepiej. Poza tym ich wziązek nie miałby większego sensu, poniewaz Sandra w następnym tygodniu przenosi się do Denver, gdzie podpisze kontrakt z jedną z tamtejszych wytwórni. To oszczędzi Jake'owi tylko bólu.
    - Dzięki - wgasiła papierosa i bez rozczulania się wrociła na zatłoczoną salę. Poszłedłem w jej ślady, wrócilem do stolika.
     Evelyn siedziała z niezbyt zadowoloną miną i od czasu do czasu zamieniła słowo z Evanem, któremu klub prawdopodbnie też nie przypadł do gustu.
    - Chyba nie bawisz się zbyt dobrze. - dziewczyna nawet nie zauważyła, że wróciłem do stolika i wzdrygnęła się gdy usłyszała mój głos tuż przy jej uchu. Próbowała się uśmiechnąć, lecz wyszedł jej grymas.
    - Wcale nie jest tak źle, tylko trochę źle się czuję.
    - Chcesz iść gdzieś indziej?
    - Nie coś Ty, nie psuj sobie wieczoru - tym razem uśmiechnęła się, próbując mnie przekonać, że serio nie jest tak źle. Jednak ja sam nudziłem się w zatłoczonym klubie. Chciałem chwilę odpocząć od hałasu oraz ludzi.
    - Chodź. - wziąłem ją za rękę, powiedziałem Evanowi aby przekazał reszcie, że wyszliśmy i ruszyłem z Evelyn w stronę wyjścia. Dziewczyna zażuciła na swoje ramiona jeansową kurteczkę, którą miała ze sobą. Wyszliśmy na ulicę.
    - Widziałem, jak tańczyłaś z Ashley'em - zaśmiałem sie pod nosem na widok grymasu na twarzy czerwonowłosej. - nie przejmuj się nim, zawsze taki jest. - przewróciła oczami.
   - Chyba jak każdy chłopak. No, może z paroma wyjątkami. Tak w ogóle, to gdzie idziemy?
   - Co powiesz na kawiarnie? Znam jedną, gdzie dają pyszne ciastka. - uśmiechnąłem sie w jej stronę.
   - Dlaczego nie. - odwzajemniła uśmiech. Przyjżałem się chwilę dziewczynie. Była drobna, wydawała się strasznie bezbronna. Spojrzała się na mnie z zaciekawieniem.
   - Co się tak przyglądasz? - podniosła jedną brew do góry.
   - Ehm.. Ja... E... - psia kość, wpadłem.
   - Dobra, nieważne. - zaśmiała się.
   Kurde, Andy, czy ty chodź raz nie umiesz zachować się normalnie? Zawsze zaliczam jakąś wpadkę. Raz, gdy byłem na randce, zapatrzyłem sie na naszyjnik mojej towarzyszki, co oczywiście skończyło się tym, że zwyzywała mnie od zboczeńca i wylała na mnie babanowego milkshake'a. Chociaż nie wiem, z czego zrobiła wiele 'halo' gdy i tak nie było u niej na czym zawiesić oko.
    - Znam całkiem spoko kawiarenkę niedaleko stąd. Może się tam przejdziemy, pogadamy? Nadal jestem Ci winien kawę.  - zaproponowałem po dłuższej chwili. Jej osoba bardzo mnie intrygowała i chciałem się o niej dowiedzieć jak najwięcej. Chciałem ją poznać.
    Eve tylko przytaknęła, resztę drogi spędziliśmy w ciszy.

   - Co ci zamówić? - zapytałem gdy weszliśmy do kawiarni i zajęliśmy stolik. Evelyn przejżała szybko kartę menu, która leżała na stoliku po czym wybrała tylko Sprite'a. Próbowałem ją jeszcze namówić na ciastko lub jakiś deser, które mieli świetne, lecz się nie skusiła.
   - Dość dziwne, że są otwarci o tej porze. - stwierdziła gdy po zamówieniu zająłem miejsce naprzeciwko niej.
   - To jest właśnie najlepsze. Otwierają wcześnie rano a zamykają późną nocą. Co jak co, ale klientów mają wiernych. I słusznie, bo to właśnie tutaj podają najlepsze tiramisu jakie dotąd w życiu jadłem.. - rozmarzyłem się na wspomnienie deseru. Evelyn uśmiechnęła się delikatnie i wzięła łyk chłodnego napoju, który już przyniesiono. Sam wziąłem z niej przykład i zabrałem się za ciastko czekoladowe popijając Mountain Dew. Po dłuższej chwili cisza zaczęła mi ciążyć. Evelyn jest do mnie uprzedzona i myślę, że jest to spowodowane tym, ze widziąłem ją całą zapłakaną w parku. Musiałem przełamać jakoś lody.
   - Ehm.. Chodzisz tutaj do szkoły? - Eve spojrzała na mnie nieobecnym wzrokiem. Musiała odpłynąć we własnych myślach i pewnie nawet nie pamiętała, że jej towarzyszę. No ale z drugiej strony.. Jak można o MNIE zapomnieć? Przecież jestem taki wspaniały. Dobra, może nie aż tak.
   - Tak, do Hughes High.
   - Mhm.. Ja chodziłem do Clifton'a. - próbowałem utrzymać z nią kontakt wzrokowy, lecz ona co chwila spoglądała w inne strony, tak jakbym jej wcale nie interesował. Nieco mnie to podbuzowało.
   - Słuchaj... Co do tamtej nocy.. w parku - wreszcie skupiła się na mnie. W jej oczach widać było zaniepokojenie. - Jeżeli nie chcesz, nie musisz mi się z niczego zwierzać. Chcę Cię po prostu bliżej poznać, zaprzyjaźnić. Nie chcę na nic naciskać, to nie moja sprawa, dlaczego siedziałaś tam całkiem sama i płakałaś... Ale jeżeli będziesz miała jakiś problem, wiedz, że możesz się do mnie zawsze zwrócić. Chętnie Ci pomogę.
    Zaniepokojenie w jej oczach ustępiło zdziwieniu.
    - Dlaczego się tym w ogóle przejmujesz? - zamurowalo mnie, nie spodziewałem się takiego pytania.
    - Ja.. Sam wiem, jak to jest borykać się ze swoimi własnymi problemami. Nie zawsze jest się w stanie poradzić sobie z nimi samemu. Widać, że jesteś dobrą dziewczyną.. - spojrzałem przez okno kawiarni i zawiesiłem swój wzrok na oświetlonej ulicy. - nie zasługujesz na ból.
    Więcej nie zagłębialiśmy się w temat o nocy w parku. Siedzieliśmy, od czasu do czasu opowiedziałem coś o sobie, Evelyn również po jakimś czasie bardziej się otworzyła i opowiedziała mi nieco o szkole i jej przyjacielu.
    Gdy zjadłem ciastko zaproponowałem, że ją odprowadzę. Zgodziła się z małymi oporami. Przyjemnie było przejść się nocą, gdy prawie całe miasto śpi. Było spokojnie i miło.
    Pod kamienicą się rozstaliśmy. Gdy wsiadłem już do taksówki dostałem sms'a od Evelyn.
    Dziękuję.
   

12 komentarzy:

  1. Super rozdział :> Troszke długo cie nie było i myślałam, że nie wrócisz xDD Tylko prosze cie żebyś wchodziła częściej, bo nie mam co czytać :3 czekam na następny, bo ten bardzo mi się podoba.

    Weny życzę, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku! No na reszcie, tyle czasu czekałam, i czekałam a tu taka niespodzianka! :D No nic, rozdział jak zawsze bombowy, czekam na następny, byle szybko ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. A już myślałam że nigdy nie dodacie nowego rozdziału 😉❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie :)
    To słodkie, że Evelyn i Andy zaczynają się zaprzyjaźniać ;) Mam nadzieję, że coś więcej z tego wyniknie i opowie mu, dlaczego wtedy płakała.
    Czekam na następny <3
    Pozdrawiam, Abbey ;3
    PS. Zapraszam do siebie: http://fallen-angels-bvb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie rozdział i opłacało się czekać ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu rozdział! Doczekałąm się! Yeah!
    Zaczynają sie lubić..:))) Mam nadzieję, że Andy trochę odmieni życie Eve...
    Czekam na następny! Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominowałam Was Do Liebster Award
    http://hellomyhatebvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Nominacja do Liebster Award
    http://legionoftheblackbvbintheend.blogspot.com/ 😏❤

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominowałam cię do LA :) http://przypadek-czyprzeznaczenie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Więcej informacji tutaj:
    http://fallen-angels-bvb.blogspot.com/2014/04/liebster-blog-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  11. znalazłam to opowiadanie przypadkiem i musze przyznać z ejest jednym z najlepszych jakie czytałam :) jest zabawne a momentami wzruszające :) z niecierpliwoscia czekam na dalszy ciag :)

    OdpowiedzUsuń