niedziela, 15 września 2013

Rozdział 5

  Patrzyłam w piękne, zielone oczy, szczęśliwa do granic możliwości. Jednak one spoglądały na mnie z całkowitą powagą.
Objął mnie swoimi, męskimi, mocnymi ramionami w talii i przyciągnął do siebie tak, że nasze ciała tworzyły niemal jedność. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Wiedziałam, co się za chwile stanie, i promieniałam z tego faktu niesamowitą radością.
Motylki w moim brzuchu były w nieustannej walce, kolana się pode mną ugięły, więc polegałam tylko i wyłącznie na silnych ramionach, które mnie trzymały. Kręciło mi się w głowie z wrażenia.
Już za chwilę. Już za moment.
W niemalże w tym samym momencie przymknęliśmy powieki. Kierowana impulsem, rozchyliłam wargi. Moje ręce same się uniosły i objęły szyję czarnowłosego. 
W tle zaczęła pobrzmiewać muzyka. Nie, nie żadna romantyczna romantyczna muzyczka, jak w kiepskich komediach romantycznych, tylko elektryczna gitara. Skądś znam tę melodię...
Czekałam z coraz większym zniecierpliwieniem na pocałunek, jednak nie poczułam jego warg na swoich. Chciałam poznać ich smak, ich miękkość.

Otworzyłam zdezorientowana oczy. Muzyka dalej grała, lecz wszystko inne znikło. Znikła scena, zniknął tłum fanów, zniknął zespół Green Day, zniknął ON. Billie Joe Armstrong. Ucieleśnienie mojego najidealniejszego faceta, chodzącego po tej kuli ziemskiej.
Rozejrzałam się, w poszukiwaniu źródła dochodzącej muzyki, która zaczęła mnie już powoli irytować. Podniosłam kołdrę. Nic. Podniosłam poduszkę. Też nic. Przekręciłam się na brzuch i wyjrzałam poza łóżko. Och, jest! Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Czego? - spytałam, niezbyt przyjaznym tonem.
- Tak, mnie też świetnie się spało, miło że pytasz. - wesoły ton mojego przyjaciela był jeszcze bardziej irytujący, niż piosenka 'Deliver Us From Evil', która przed chwilą nabrzmiewała z aparatu. - Otwórz mi drzwi, mam dla Ciebie niespodziankę. - rzekł, po czym się rozłączył.
Po chwili zastanowienia się, czy mu otworzyć, czy jednak zachować się jak na rasową sukę przystało, i tego nie zrobić, postanowiłam jednak się zlitować. Wstałam więc, porwałam szarą bluzę, która spoczywała dotychczas na oparciu krzesła przy biurku, i poszłam otworzyć drzwi Louisowi.
Idąc przez korytarz, założyłam bluzę z napisem 'hi' na przodzie, a 'bye' na tyle. Poczułam szczypanie na nadgarstku, gdy materiał podrażnił wczorajsze rany po cięciach, lecz zignorowałam to uczucie i sięgnęłam po klucze leżące na komodzie. Po wsadzeniu klucza do zamka, przekręceniu go, oraz uchyleniu drzwi, Louis wparował do mieszkania jak poparzony i od razu udał się do mojego pokoju. Zatrzasnęłam za nim drzwi, jedynie mierząc go wzrokiem. Nie miałam siły na komentowanie jego zachowania. Był jeszcze dziwniejszy niż miał to w zwyczaju. 
Weszłam za nim do pomieszczenia, gdzie siedział już wygodnie w ciemnobrązowym fotelu. Miał zadowoloną minę, a w ręku trzymał kopertę. Zmarszczyłam brwi. To wszystko stawało się coraz dziwniejsze. Usiadłam na łóżku, wciąż lustrując go wzrokiem. 
- Raczysz mi w końcu to wszystko wyjaśnić? - zapytałam, niezbyt zadowolona z faktu, iż obudził mnie ze względu jakiejś koperty. Moim zdaniem mogło to spokojnie zaczekać. 
Jego uśmiech nie znikał z twarzy.
- Zgadnij, co tutaj mam. - postukał wskazującym palcem w białą kopertę.
- Hm, może twoje wyniki badań na AIDS i dlatego się tak cieszysz, ponieważ są negatywne? - wzruszyłam ramionami. Louis zaśmiał się cicho.
- Nie, głuptasie. Sama zobacz. - wyciągnął w moją stronę rękę z kopertą. Niepewnie ją ujęłam.
Gdy ostrożnie otworzyłam papier i wyjęłam z koperty jej zawartość, przez chwilę myślałam, że Louis stroi sobie ze mnie żarty. Zmarszczyłam brwi, w niedowierzaniu. Chwilę potem mój wyraz twarzy zmienił się diametralnie, gdy odczytałam co takiego pisze na dwóch, mniejszych niż koperta, świstkach papieru. Wydałam z siebie wysoki pisk, po czym, wstałam z łóżka i rzuciłam się na przyjaciela, który nadal siedział zadowolony w fotelu. Zaśmiał się promiennie.
- Proszę, powiedz, że mi się to nie śni. - przytuliłam przyjaciela jeszcze mocniej. Ponownie się zaśmiał i uszczypnął mnie w udo, które było teraz całkowicie obnażone, ponieważ moja koszulka, w której zazwyczaj spałam, podniosła się, gdy skoczyłam na przyjaciela. Na moją twarz wpełzł delikatny rumieniec.
- Widzisz, to nie sen. - puściłam czerwonowłosego i spojrzałam na niego z niedowierzaniem. - Zamówiłem je tydzień temu, i oto są. Zabieram Cię na koncert My Chemical Romance, słonko. - zadziorny uśmieszek wykrzywił jego usta. Uśmiechnęłam się szeroko, po czym pocałowałam Lou w policzek i ponownie go przytuliłam.
- Dziękuję...
- Nie masz za co, Eve.
  Przytulałam Louisa jeszcze trochę, wdzięczna mu ogromnie za to, że jest taki wielkoduszny. Dobrze wiedział, że mnie samą nie stać na bilet, a bardzo chciałabym pójść na ich koncert. I mimo, że sam nie słucha My Chemical Romance tak zawzięcie jak ja, to postanowił sprawić mi tą przyjemność i mnie na ich koncert zabrać.
- Nie mam się jak odwdzięczyć.
- Co? Ale ja przecież nic od Ciebie za to nie chcę.. Albo, w sumie to chcę. - zamyślił się na chwilę. - Chciałbym, abyś na tym koncercie bawiła się jak nigdy dotąd, słonko. - uśmiechnął się do mnie i puścił oczko. - Inaczej się pogniewam.
- O to, to już się nie musisz martwić. Będę się znakomicie bawić. Razem z tobą.


***

Szykując śniadanie sobie oraz Louisowi, który zdążył już zgłodnieć, mogłam stwierdzić, że pierwszy raz od paru tygodni jestem szczęśliwa. Nie myślałam o ojcu, o przykrościach, jakie spotykały mnie w szkole, o swoich kompleksach, o tym, że na świecie mam tylko Louisa. Szczerze, to jego osoba całkowicie mi wystarczała.
Postawiłam przed Lou talerz z jajecznicą na bekonie i sama zasiadłam naprzeciw niego, tyle że z o wiele mniejszą porcją na talerzu. Widziałam, przy każdym kęsie, że Louis mnie ukradkiem obserwuje. Jadłam jednak dalej, mimo lekkich mdłości, które mną wstrząsały. Nakazywałam sobie sama w duchu, że muszę coś jeść, aby nie wylądować w szpialu. Nie miałam ochoy spędzać tam całych dni.
- Ostatnio coraz mniej jesz. - odezwał się, zerkając we włączony przeze mnie telewizor w salonie, który było widać przez drzwi wejściowe do kuchni. - Pamiętam, jak kiedyś sama potrafiłaś wchłonąć całą pizzę średniej wielkości. - spojrzał na mnie z cieniem uśmiechu w oczach. - Teraz prawie nic nie jadasz. - Patrzyłam na niego z lekkim przestrachem w oczach, lecz próbowałam to czucie zamaskować. Czyżby się domyślał? 
Machnęłam niedbale ręką.
- Jakoś ostatnio nie mam apetytu. Chyba będę chora. - powiedziałam i pociągnęłam lekko nosem. Przynajmniej po części nie kłamałam. Serio, ostatnio czułam jak powoli bierze mnie jakaś grypa.
Na moje szczęście, Lou nie drążył tego tematu dalej. Po zjedzeniu poszłam do pokoju się ubrać a czerwonowłosy zasiadł na kanapie w salonie, oglądając South Park. Założyłam czerwoną bokserkę, krótkie spodenki a pod to czarne rajstopy. Nie zapomniałam również o pieszczochach W łazience odświeżyłam się nieco i ogarnęłam włosy, oraz zrobiłam sobie makijaż.
Gdy weszłam do salonu, nie zdążyłam nawet usiąść na kanapie, ponieważ chłopak złapał mnie za rękę i wyprowadził z domu, informując mnie, że idziemy do kawiarenki, bo nauczył się grać na perkusji jakąś nową piosenkę. Nie protestując, podążyłam za przyjacielem.


***

- Lou, zbliża się osiemnasta, muszę już iść. - oznajmiłam, po czym odłożyłam gitarę elektryczną na miejsce i rozciągnęłam się.
- Czo? Dżie czi se tak spiesy? - kawałek chleba wypadło mu z ust, gdy spojrzał na mnie wzburzony. Przewróciłam oczami.
- No jak to, gdzie? Przecież miałeś iść ze mną. - założyłam ręce na wysokości piersi.
- Aaa... - przełknął kanapkę z dżemem jagodowym. - Fakt. Dobra, odprowadzę Cię do domu.
Jak powiedział, tak i zrobił. Odprowadził mnie pod same drzwi, po czym sam poszedł do domu się przebrać i coś zjeść (ile można jeść, ja się pytam?!). W domu wzięłam szybki prysznic i owinięta w ręcznik poszłam do swojego pokoju wybrać ciuchy w których mogłabym pójść do klubu. W sumie to mam szczęście, że taty nie ma w domu. Dzisiaj około trzeciej w nocy przyszedł do domu, narobił hałasu i ponownie wybył. Dobrze, że tyle czasu go nie ma.
Spojrzałam na zegarek; siedem po dziewiętnastej. Akurat się wyrobię. Po oglądaniu jednych i tych samych ubrań wybrałam w końcu czarną bluzkę bez ramiączek, lecz plecy bluzeczki były wycięte a materiał łączyła czerwona, cienka wstążka przeplatana jak w gorsecie. Wyjęłam również czarne leginsy z materiału przypominającą czarną skórę. Wzięłam jeszcze czystą bieliznę i się przebrałam. Po wykonaniu tej czynności wróciłam do łazienki i wysuszyłam włosy, wyprostowałam je, zrobiłam sobie nieco mocniejszy makijaż, tłumiąc odrobinę niebieskość moich oczu. Na koniec wzięłam trochę ciemnoczerwonej szminki na palec i przejechałam nim lekko po wargach, nadając im bardziej wyrazistego koloru. Różnica nie była wielka, ale nie chciałam iść w mocno pomalowanych ustach. Nigdy nie czułam się dobrze z bardzo widoczną szminką na wargach.
Gdy zasiadłam przed telewizorem, dostałam sms-a od Lou, że będzie za góra dwadzieścia minut. Zerknęłam na zegarek w telefonie; dwudziesta dwadzieścia trzy. Może jeszcze się wyrobimy na czas.

***

  Stanęliśmy przed zatłoczonym klubem. Zaczęłam wypatrywać Andy'iego, lecz nigdzie nie mogłam go dostrzec. Parę minut temu wysłałam mu sms-a, aby czekał na mnie przed klubem, bo inaczej pewnie go nie znajdę w zatłoczonym, ciemnym pomieszczeniu.
Nagle ktoś złapał mnie za ramię.
- Evelyn? - obróciłam się w stronę Andy'iego który uśmiechał się promiennie, lecz nieco zadziornie.
- Nigdzie nie mogłam cię znaleźć. - odwzajemniłam uśmiech. W tym samym momencie podszedł do nas Lou. - Och, poznaj Louisa. - chłopacy uścisnęli sobie ręce i mruknęli pod nosami swoje imiona, mierząc się nawzajem wzrokiem.
Zrobiło się trochę niezręcznie, nie powiem.
  - Powiedziałeś, że mogę ze sobą kogoś zabrać... Em... Mam nadzieję, że Lou nie będzie przeszkadzać? - podniosłam jedną brew do góry i przygryzłam nieco wargę.
- Nie no, spoko. - uśmiechnął się, kierując swój wzrok z powrotem na mnie. - Chodźcie, zapoznam Was z resztą grupy. 
 ***
Przecisnąłem się przez grupkę rozchichotanych dziewczyn, i przejechałem wzrokiem po twarzach zgromadzonego pod klubem tłumu, w poszukiwaniu Evelyn. Nigdzie jej nie zauważyłem, więc wyciągnąłem z kieszeni paczkę Cameli i odpaliłem jednego papierosa. Najwidoczniej jeszcze nie doszła.
Oparłem się o barierkę przy schodach prowadzących do klubu, i od niechcenia obserwując ludzi którzy stali w kolejce do wejścia, paliłem powoli szluga, i wtedy zauważyłem czerwone włosy. Wyrzuciłem szluga i podążyłem w jej stronę. 
Złapałem ją za ramie.
  -Evelyn? - odwróciła się w moją stronę trochę zdziwiona, a ja uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Nigdzie nie mogłam cie znaleźć - odwzajemniła uśmiech. W tym momencie podszedł do nas jakiś laluś w czerwonych włosach i zmierzył mnie wzrokiem.
- Och, poznaj Louisa. - Położyła rękę na jego ramieniu.
Zmierzyłem kolesia wzrokiem ale z grzeczności wyciągnąłem rękę, mrucząc pod nosem swoje imię. Chłopak zrobił to samo. Już go nie lubię.
- Powiedziałeś, że mogę ze sobą kogoś zabrać... Em... Mam nadzieję, że Lou nie będzie przeszkadzać? - Nieeee, wcaaale i w ogóle... Ech, marny mój los. Pewnie ze sobą chodzą czy coś...
- Nie no, spoko. - uśmiechnąłem się fałszywie. Gdy mówiłem "weź kogoś ze sobą" miałem raczej na myśli jakieś panny. Cholera. - Chodźcie, zapoznam Was z resztą grupy.
Po dość długich zmaganiach, aby przedostać się na tył sali, dotarliśmy w końcu do naszego stolika, przy którym siedziała już reszta chłopaków. 
- Okej - zacząłem, zwracając się do moich przyjaciół - To jest Eve i jej...- zawahałem się i spojrzałem na czerwonowłosą.
- Przyjaciel, Louis - dopowiedziała za mnie. A jednak nie są ze sobą.
- Tak, więc Eve, Louis, poznajcie moich przyjaciół. Ten co się tak głupio szczerzy to Ash, nasz basista. Obok niego stoi nasza stara perkusistka, Sandra, oraz jej chłopak Jake, nasz front gitarzysta. Obok stoi nasz świeżo upieczony perkusista, Christian, znany również jako CC. Oraz Jeremy, nasz drugi gitarzysta. No a ten koleś, to znajomy CC'iego, Evan.
Po zapoznaniu się usiedliśmy na wolne miejsca.
- Hej Andy? - zaczęła nieśmiało Eve.
- Hmm? - spojrzałem na nią z zaciekawieniem.
- Nie mówiłeś że masz zespól. A ty kim jesteś?- spytała patrząc na mnie z ukosu.
- Śpiewam sobie w tym zespole. - zaśmiałem się cicho.
- A jak się nazywacie?
- Black Veil Brides. - podniosła brwi w zdziwieniu.
- Chyba słyszałam jedną waszą piosenkę... Ale nie pamiętam tytułu. - wyraźnie się zmieszała.
  -Pewnie "Knives And Pens". Najbardziej znana.
- Aha...  
Zrobiło się niezręcznie. W tym samym momencie Ash wstał i podszedł do Eve.
-Czy mogę poprosić panią do tańca? - spytał uśmiechając się do niej łobuzersko.
Och God. Ash i jego zabawy.
Eve popatrzyła na niego niepewnie, ale wstała i poszła z nim na parkiet. Ja za to przysunąłem się do Sandry i zacząłem z nią gadać na temat naszego nowego perkusisty. 


___________
____________________
______________________________



HEJ, HEJ I SIEMA.
Tak, tak, wiemy że długo nam zajęło napisanie tego rozdziału, ale KRYZYS, LUDZIE, KRYZYS. 
Ta, a raczej szkoła ;_; Nie miałyśmy więc za bardzo czasu (w szczególności ten leń, Alice) na dokończenie, ponieważ początek był już dawno napisany, piątego rozdziału. 
Nie obiecujemy, że się poprawimy, chociaż w sumie to powinnyśmy xD, ale serio, zrozumcie, że szkoła (oraz wspaniałe anime ^_^) zabiera nam wiele czasu. 
Będziemy się jednak starać, aby jak najczęściej dodawać nowe, długie notki. 
Pamiętajcie, że Was kochamy :3 
~ Alice & Vicky

14 komentarzy:

  1. Rozumiem. Super notka, co mogę więcej? ;)
    dodałam nową notkę *chamska reklama*
    http://you-are-so.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. JEJ! *_*
    Kocham waszego bloga!
    Rozdział jak zawsze świetny :D
    Szkoda, że nie dodajecie notatek często, no ale mimo wszystko warto czekać c:
    Czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyczekany ten rozdział ale warto ;p
    Raczej każdy to zrozumie że szkoła i inne zajecia sa teraz ważniejsze od reszty :)
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Niedawno znalazłam te opowiadanie i normalnie Andy zachowuje się jakby miał niezłe ADHD xD Pisz dalej, bo Twój FF mi poprawia humor po zmarnowanym dniu w szkole :D

    A poza tym zapraszam też do siebie: www.spn-new-old-generation.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Omomomomom nareszcie ;3
    Czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. NO W KOŃCU ! <3
    Niecierpliwie czekałam i się wreszcie doczekałam ( BOŻE GŁUPIE RYMY -.- )
    Czekam na next'a
    TEN ROZDZIAŁ BYŁ GENIALNY !

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki, ze Ci się spodobał rozdział :) A co do komentowania, to mi też czasami coś takiego się zdarza, więc nie jesteś sama xD
    W każdym bądź razie miałabym ładną, malutką prośbę. Jakbyś mogła to informuj mnie o kolejnych rozdziałach na blogu, bo czasami dobrze jest poczytać coś innego niż ficki o Supernatural ;) A, że lubię jeszcze BVB (co też świadczy o tym, że jeden z głównych bohaterów ma twarz Andiego), więc wiesz xD

    Pozdrawiam Jetta Jett
    www.spn-new-old-generation.blogspot.com

    Ps.: Jeżeli chcesz, to mogę Wasz blog zamieścić u mnie w Spamowniku :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow, świetny rozdział.
    Ogólnie cały blog jest świetny.
    Czekam na next'a.
    Zapraszam również do moich skromnych progów.
    http://never-back-down-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy nowy rozdzialik? :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak narazie mamy małą przerwę w pisaniu, niedługo powinno się to zmienić.

      Usuń
  10. mam nadzieję bo się wciągnęłam w czytanie a ty się patrzę nie na 6 rozdziału o.O

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy następny rozdział? :c Zajebiste opowiadanie obie macie świetne style pisania, takie luźne. :D Widać że macie poczucie humoru i to jest fajne. ^^ Podoba mi się też to, że to nie jest takie ckliwe przesłodzone opowiadanko, tylko wręcz odwrotnie. Oby tak dalej, tylko błagam napiszcie coś bo ja tu nie wytrzymam. :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Skarby kocham Waszego bloga, ale od 5 miesięcy nic nie dodajecie :'c Co z Wami?! Dx

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgdzam się z PurdyGirl... 5 miesięcy i brak rozdziału :'c
    A co do ten...
    Sandra jakby to powiedzieć jest homo więc raczej chłopak tu nie pasuje xD
    A tak ogólnie to jest super! Zastanawia mnie jak to się stało, że że macie tyli czytelników? O.o
    Zapraszam do siebie:
    wretchedanddivinelove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń