sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 2

    - Ash, ty cioto, popaprańcu jebany, matka Cie nie kochała, ale oddaj ty KURWA, MOJĄ KREDKĘ!!!
    - Nie.
    - ASH!
    - Nie.
    - ASH!!!
    - Słucham Cię, skarbie?
    - JA PIERDOLE, ASHLEY'U  PURDY!!! OSTATNI RAZ CIE GRZECZNIE POPROSZĘ!!! ODDAJ! MI! TĄ! JEBANĄ! KREDKĘ! DO! OCZU!- wydarłem się na cały Tourbus, budząc resztę chłopaków.
     Od 10 minut latałem za tym chujem przez cały bus, usiłując mu odebrać moją kredkę do oczu. Owszem, mogłem wziąć inną, ale ten pedał wiedział, że mam alergie, i muszę mieć specjalną kredkę. 
    Za 2 godziny mieliśmy nasz ostatni na tej trasie koncert, a ja usiłowałem się do niego należycie przygotować. 
    - Hmmm, nie Andrew, to nie było grzecznie. Na kolana i do pana.
    - AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAASSSSSSSHHHHHH!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! -Mój scream wypełnił cały T-Bus.
    Chłopaki zbiegli z części sypialnej, do mini salonu w którym się znajdowałem, z minami à la "WTF".
    - Co tu się do kurwy nędzy wyrabia w środku nocy? - spytał przerażony Seth, nasz menager od siedmiu boleści. - Drzesz się jak stare prześcieradło, albo jakby cie co najmniej w dupe rypali. Oszczędzaj swój  "anielski" głosik na koncert, młody.
    - Uno, jest 17 godzina, frajerze, secundo… ASH ZAJEBAŁ MI KREDKĘ DO OCZU! I WAL SIĘ KRETYNIE, BO MASZ MORDĘ JAKBY CIE PTAK OBSRAŁ !
    - Ja pierdole, idę stąd, bo tu same idioty - mruknął zrezygnowany.
    - Mówi się sami idioci - poprawił go CC. Seth zmierzył go morderczym spojrzeniem, a ja korzystając z nieuwagi Ash'a wyrwałem mu kredkę z ręki.
    Podążyłem do łazienki, i odwaliłem sobie make-up. Godzinę później byliśmy już wszyscy w salonie, wszyscy ogarnięci.
- Słuchajcie chłopaki - zaczął Seth - za godzinę mamy ostatni koncert…
- No łaaał - przerwałem mu.
- …potem jeszcze impreza i wracamy do domu. Dajcie czadu- kontynuował niezrażony moim przerwaniem. Chciałem go wkurwić. Nie wiem czemu. Miałem zajebistą ochotę mu utrzeć nosa.
    Rozmyślając tak nad tym, co by tu odjebać, nie zauważyłem jak minęła już godzina i musieliśmy wchodzić na scenę.
     Uwielbiałem to uczucie. Tłum naszych fanów. I co z tego, że dopiero co zaczynaliśmy, i na pewno nie mieliśmy tyle fanów co inne zespoły. To logiczne. Do tego trzeba dojść i nad tym pracować. A my mamy na to czas.
    Czas na koncercie miną mi szybko. Nim się obejrzałem byliśmy w piątkę w jakimś klubie.
    Siadłem do baru zamawiając pierwszego drinka, potem drugiego, i następnego. Po jakimś czasie wyrwałem jakaś pannę do tańca. Nawet nie zauważyłem kiedy znaleźliśmy się w męskiej toalecie. 
     Gdy już było po wszystkim, wróciłem do baru, szukając chłopaków. Znalazłem tylko ledwo żyjącego Jeremiego, więc pomogłem mu wrócić do naszego busa. Ostatnie co pamiętam to kanapa na środku saloniku. 
     Gdy otworzyłem oczy, obudzony przez głośne krzyki rozrywające mi mózgownice, o mało co nie zszedłem na zawał widząc nad sobą twarz Jacob'a.
    - Dobry Boże, diabeł - krzyknąłem 
    - … - Chyba postanowił zostawić to bez komentarza- Przejdę do rzeczy. Za 30 minut będziemy przed twoim domem, wiec zbieraj dupę. 
- Łooo kuuuurwaaaa - jęknąłem usiłując bezskutecznie wstać.- Ma kto co na kaca?
- Egh… Z kim ja się zadaje - skomentował Jake, i poszedł w pizdu, a mnie nadal łeb napierdalał.
    Boże.
    Wstałem z kanapy i poszedłem do łazienki ogarnąć ryj, bo przecież rodzicom swojej mordy w tym stanie nie pokaże, nie? 
    Wziąłem prysznic, zmyłem make-up, ubrałem jakieś normalne ciuchy i byliśmy pod moim domem.          
    Pożegnałem się z chłopakami. Zabrałem walizki i stanąłem przed drzwiami własnego domu i zapukałem.
    Otworzyła mi mama. Gdy mnie zobaczyła, od razu rzuciła mi się na szyje.
    - Andy!!! Mój synku!!! Wróciłeś do mamusi!!! Kochanie Andrew wrócił!!! Boże jak ja się stęskniłam!!! -zaczęła swój wywód
    - Mamooooo…
    - Co tak stoisz? Na pewno jesteś głodny! Umyj rączki i siadaj do stołu! Kochanie weźmiesz walizki!!! ??? Chodzi synku, mamusia zaraz zagrzeje ci obiadek . Idź do łazienki umyć ręce!
    Boże, z kim ja żyje. 
    Po obiedzie, gdy opowiedziałem im CAŁĄ trasę (oczywiście pomijając fakty mojego pijaństwa i pieprzenia wszystkiego co się rusza) mogłem wreszcie iść do swojego pokoju. Od razu walnąłem się na łóżko i zasnąłem.
    Obudziłem się chyba w środku nocy gdyż było ciemno. Podszedłem do okna patrząc na widoki. 
    Stęskniłem się za domem. Dawno tu nie byłem. Ta trasa była najdłuższa. Brakowało mi tego spokoju i ciszy. Nie narzekałem, zawsze chciałem być sławny, mieć zespół. Ale jednak, to trochę mnie przerasta. 
Postanowiłem się przejść. Nic tak dobrze nie robi jak spacer w środku nocy.

    Nogi same mnie skierowały do parku. Szedłem w stronę swojej ławeczki. Niestety, ktoś na niej siedział. 
    -Kuuuurdee- wymsknęło mi się. 
    Jednak postać była dziwnie pochylona. Może jakiś pijak? Ciekawość przewyższyła zdrowy rozsądek i po chwili byłem jakieś pięć metrów od ławeczki. 
    A na niej siedziała skulona dziewczyna. Płakała. Co robić? Może pójdę? A może coś się jej stało? Zresztą to nie mój problem. 
    Chciałem się odwrócić i iść sobie, jednak sumienie mi na to nie pozwoliło. Podszedłem do niej.
    - Hej, wszystko w porządku? - spytałem, lecz chyba nawet mnie nie usłyszała.- Hej- dotknąłem jej ramienia a dziewczyna poderwała się jak oparzona. Jedyne co zdążyłem zauważyć to jej zapłakane oczy i już jej nie było. 
    Okeeej, to było dość dziwne. 
    Usiadłem na ławeczce i odpaliłem szluga. O taaak. Oparłem się wygodniej, jednak nie mogłem przestać myśleć o tej dziewczynie . 

 ________________
________________________
_________________________________


Witajcie, 
Trochę czasu to zajęło, lecz w końcu jest i rozdział drugi!
Czekamy na wasze opinie. :)

~ Alice
PS. Serdecznie dziękujemy wszystkim za komentarze. 

12 komentarzy:

  1. hahahahaha wyzwiska na Asha mnie roz*ebały :D
    Leże i nie wstaje. Fajnie że piszecie tak swobodnie :)
    Czekam na next z niecierpliwością :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawaj kolejny, albo się fochnę :<
    Początek jest zajebisty <3.
    Biersack, biegnij za Nią, no! ;__;
    Czekam :3.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahaha nie mogę ze śmiechu xD
    Czekam

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha jeblam , leze i nie wstaje ;D
    rozdzial zajebisty ;D
    czekam na next'a ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. "- Drzesz się jak stare prześcieradło, albo jakby cie co najmniej w dupe rypali" aww <3 hahah
    co tak krótko? więcej chcę

    OdpowiedzUsuń
  6. Szybko dawaj nowy bo zdechne , Evil ! ;*

    Super rozdział, zwłaszcza o tym prześcieradle :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega rozdział.Pisz nexta.Szybko *-*
    -Koralina.

    OdpowiedzUsuń
  8. Andy-dzikus xd.
    super nota,mam nadzieję,że następna pojawi się szybko :3
    -Dark.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahahaha . ;D
    Andy baranie . xD
    Czekam . ^^ ,

    OdpowiedzUsuń
  10. Nominowałam cię do Liebster Award . ;D
    Więcej na blogu ;
    http://the-church-of-fools.blogspot.com/ ^^ .

    OdpowiedzUsuń
  11. Początek tego rozdziału to po prostu była czysta epickość xD
    Dobra, teraz słowem wstępu, mówię, że.... HAŃBA MI!
    Byłam na tym blogu wcześniej, a potem jakoś się zawieruszył... A jest tak cholernie zajebisty, że sama się sobie dziwię dalej jak i dlaczego tak się stało! No mniejsza... Już mam cię w liście czytelnniczej i teraz nic nie przegapię ^^
    Jestem zakochana w twoim sposobie pisania, więc lecę czytać dalej :***

    OdpowiedzUsuń
  12. WooooooW.... tyle mogę powiedzieć z tak rozdziawioną szczęką.... początek mnie rozwalił ale końcówka nie wiem czemu zasmuciła. Tak bardzo współczuję Evy (chyba mnie nie zlinczujecie za mówienie o niej zdrobniale?). Rozdział poprostu piękny w samej swojej czystej postaci! Weny rzyczę i pozdrawiam
    Nika

    OdpowiedzUsuń